piątek, 24 października 2014

Rozdział 7: " Oddaj mi ją bo pożałujesz... "

Impreza trwała w najlepsze. Ja byłam już po kilku drinkach. Coś czuje, że jutro będzie niezły kac. 
- Roxy! Miał buć jeden drink! A ty się spiłaś w cholerę! - Krzczał Niall. 
- Niall daj spokój. Nie jest tak źle. - Chłopak Wzdychnął. 
- Jest 2 w nocy. Wracamy do domu?
- Nie. Świetna impreza. - Dałam chłopakowi buziaka. 
- Roxana. Ty jesteś totalnie spita. Wracamy do domu. - Chłopak pociągnął mnie za rękę. 
- Niee. - Przeciągnęłam. 
- To chociaż na spacer. Przewietrzysz się. 
- No ok. - Wyszłam z Niallem na zewnątrz. Spacerowaliśmy uliczkami. 
- Już ok?
- Tak. Już mi lepiej. - Wróciliśmy do klubu. 
- Jeszcze godzina i wracamy. Bo jutro. Nie wstaniesz. Zresztą, ja pewnie też nie. A o 14 mamy wywiad. 
- Okey. - Poszłam bawić się w najlepsze. 

**** godzine później ****

- Roxana. Idziemy. - Niall pociągnął mnie za rękę. 
- Niall! - Zachowywałam się jak mała dziewczyna. Byłam niźle spita. 

**** oczami Nialla ****

Roxana była totalnie pijana. Musiałem ją z tamtąd zabrać. Pociągnąłem dziewczynę za rękę i zaprowadziłem do busa stojącego przed klubem. 
- Wracamy do domu. - Szepnąłem do szofera widząc, że Roxy zasypia. Jechałem z blondynką z tyłu. Po kilkunastu minutach zasnęła. Nie wiem czy coś do niej czuje. Ale to nie jest normalne uczucie. To coś więcej, ale czy aż tak dużo? Nie jestem pewien. Po pol godzinie byliśmy w domu. Zaniosłem śpiącą dziewczynę do pokoju. Chłopcy pewnie wrócą nas ranem więc nie będe na nich czekał. Ściągnąłem blondynce szpilki i przykryłem kołdrą. Tak słodko spała, nie mogłem jej obudzić. Sam poszłem wziąść prysznic. Jednak nie chciało mi się spać. Leżałem na łożku i w ciemności przeglądałem Facabook'a. Dopiero po pewnym czasie zorientowałem się, że jest przed 5 i pasowałoby iść spać. Okryłem się kołdrą i mimowolnie zasnąłem. 

****następnego dnia, oczami Roxy****

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Kompletnie nie wiem jak dostałam się do domu. Wstałam, poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to: 


Zeszłam na dół. W kuchni stał jedynie Horan. 
- Cholernie mnie boli głowa. - Jęknęłam siadając przy stole. Irlandczyk wygrzebał jakieś tabletki i podał mi je razem ze szklanką wody.
- To na ból głowy. - Uśmiechnął się. Ja nie mogę. On nie ma kaca?! Taką ma głowę mocną?! O matko... Usłyszałam głośne walenie w drzwi. Kto to mógł być?
- Kto to? - Spojrzałam na Nialla. On był równie zdziwiony co ja. 
- Nie wiem. - Poszedł otworzyć drzwi. Usłyszałam kogoś kogo bałam się od dawna...
- Oddaj mi ją bo pożałujesz...- Uslyszlam znajomy głos...Nie...to nie może być on...


-------

Siemka! Kompletnie nie miałam pomysłu na tem rozdział, ale jakoß się go udało napisac. Komentujcie i do zobaczenia!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz