poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 2: " Powiesz mi co się tutaj stało? "

Po chwili usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Bałam się. To napewno nie była Mia. Nie mogłaby tak szybko przyjść. Po cichu zeszłam na dół. Ktoś dalej uderzał pięścią w drzwi. Chciałam delikatnie uchylić drzwi aby zobaczyć kto to ale postać stojąca za nimi odrazu wtargnęła do domu. Był to Martin. 
- Czemu uciekłaś?! - Krzyczał podchodząc do mnie. Ja się cofałam na tyle ile mogłam w końcu doszłam do ściany. Nie było odwrotu. 
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam. Wtedy dostałam raz a porządnie w twarz. Przewrociłam się. Wtedy do domu znowu ktoś wbiegł. Odciągnął Martina ode mnie uderzył go pięścią w twarz. Było ciemno, nie widziałam kto to. Następnie owa tajemnicza postać podbiegła do mnie i kucnęła przede mną. 
- Dasz radę wstać? - Spokojny głos odezwał się. 
- Strasznie mnie boli. - Owa postać. Wnioskuje po głosie, że był to chłopak wstała i zapaliła światło. Wyedy zobaczyłam kim był mój obrońca. Był to chłopak z blond włosami postawionymi do góry. Znowu kucnął przy mnie. 
- Pokaż to. - Delikatnie przekręcił moją głowę w bok. Widziałam jak obok Martin wstaje. - A ty co tu robisz?! Już cie tu nie ma! - Martin wyszedł. Pierwszy raz odpuścił. 
- Boli. - Dotknęłam się za twarz. Na ręce zostało mi pełno krwi. - Ajj. - Pisknęłam. 
- Gdzie masz apteczkę?- Zapytał zmartwionym głosem. 
- W drugiej szafce od dołu. - Chłopak wstał, wyciągnął apteczkę i potrzebne rzeczy. 
- Trochę teraz zapiecze. - Przyłożył mi gazę z wodą utlenioną do rozwalonej głowy. 
- Ajjj. - Syknęłam z bólu. 
- Spokojnie.
- Wogóle jak ty masz na imie?
- Niall. 
- Czy to na ciebie wpadłam w parku?
- Tak. Martwiłem się bo dziwnie się zachowywałaś więc poszłem za tobą. Nie wiedziałem, że...- Spuścił wzrok. 
- Nikt nie wie. 
- Dalej boli? - Próbował zmienić temat. 
- Tak. 
- Kurde. Dużo krwi. Zmienił gazę. Masz rozwaloną głowę. Może lepiej do szpitala pojechać?
- Nie. Żadnych szpitali. - Odpowiedziałam bez namysłu. 
- Okey. Okey. Wstań i usiądź na krześle. - Wykonałam polecenie Blondyna. - Przytrzymaj to. - Chłopak poskładał apteczkę i włożył ją na swoje miejsce. - Gdzie masz kubki?
- Poco ci kubki?
- Herbatę nam zrobię. - Uśmiechnął się delikatnie. 
- W szafce po lewej. - Niall wyciągnął kubki z szafki i zrobił nam herbatę. Usiedliśmy przy stole. 
- Jestem Niall. Mam 20 lat. Jestem piosenkarzem. 
- Taa a ja Anją Rubik. - Zmierzyłam go wzrokiem. 
- Nie wierzysz? - Spojrzał na mnie rozbawiony. Wyciągnął swój telefon i pokazał mi na nim to:


- Horan?! - Nie mieściło mi się to w głowie. To ich piosenki podtrzymywały mnie przy życiu. To dla nich istniałam. 
- Tak. Horan. - Zaśmiał się. - Czyli jednak mnie znasz?
- Jednak tak. - Oboje wybuchliśmy śmiechem. 
- Jestem Irlandczykiem. 
- Wiem. 
- A ty?
- Ja mam na imię Roxana ale wszyscy mówią na mnie Roxy. - Zarumieniłam się. 
- Na mnie mówią Nialler. 
- Mam 17 lat.  Jestem z Polski ale od 2 lat mieszkam w Londynie. 
- Sama?
- Nie, z tatą. Teraz jest aktualnie w delegacji. 
- Powiesz mi co się tutaj stało? - Wiedziałam, że zada to pytanie ale nie wiedziałam czy jestem gotowa aby mowić o tym co dręczy mnie od ponad roku. 
- Nie chcę o tym gadać...- Powiedziałam cichym głosem. W tym samym momencie wysłałam do Mii SMS. 

Do: Mia

Nie przychodź. Już jest ok. 

- Okey. Nie będe nalegał. Dalej boli?
- Niestety. - Spojrzałam na gazę. Była cała we krwi. 
- Nie wygląda to najlepiej. Może powinien zobaczyć to lekarz?
- Nie. Napewno mi przejdzie. 
- To powiedz mi chociaż jedno. Od kiedy cię bije? 
- Kto?
- Nie udawaj. Twój chłopak. 
- Skąd wiesz, że to mój chłopak? 
- Wiesz, nie trudno się domyślić. - Parsknął. 
- Od ponad roku. 
- I nic z tym nie zrobiłaś?!- Nialler wytrzeszczył oczy. 
- Nie. I nie zamierzam...


_____________

Jest kolejny rozdział! I tu już pojawia się pan Horan :D piszcie czy podoba wam się! Z dedykacją dla Żyrafy i Usi :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz