- Potrzebujesz czegoś? - Zaczepił mnie chłopak w koszuli w kratę. - Jestem Liam. - Uśmiechnął się.
- Miło mi. Nie niczego mi nie potrzeba.
- Chodź z nami pooglądać telewizje. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. - Panowie. Roxana poogląda z nami.
- Okey. - Odpowiedzieli równocześnie.
- Nie wiem gdzie Horan znajduje takie ślicznotki. - Stwierdził Harry. Już mniej wiecej zapamiętuje ich imiona.
- Co oglądacie? - Próbowałam zmienić temat.
- Jakieś bzdury. - Podsumował Zayn.
- Też lubie czasami pogapić się bez celu w ekran. - Zaśmiałam się. Przez kolejne 20 minut oglądałam z chłopakami telewizje. Niall długo nie wracał. Zaczynałam się martwić. Moje rozmyślenia przerwał huk dobiegający z holu. Razem z chłopakami pobiegliśmy w to miejsce. Zobaczyłam Nialla z rozciętą wargą.
- Mój Boże Niall! Co się stało?! - Krzyczałam.
- Stary. Kto cię tak załatwił.
- Nikt. - Burknął Niebieskooki. Ominął nas i razem z walizką wszedł po schodach do góry. Odrazu pobiegłam za nim. Zamknęłam drzwi od pokoju.
- Niall. To Martin tak?!
- Był u ciebie.
- Cholera. Co się tam stało?!
- Zaczął mowić, żebym na ciebie uważał bo jesteś zwykłą szmatą. Nie wytrzymałem i uderzyłem go a on mi oddał. - Blondyn odwrócił wzrok. Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż wzięłam prysznic i przebrałam sie w piżamy. Wyszłam z łazienki. Po mnie wszedł Niall. Po 20 minutach siedzieliśmy oboje na łożku.
- Jutro idziesz na policję i składasz na niego skargę. Rozumiesz? - Spojrzał na mnie całkiem poważnie.
- Nie...
- Tak. Jak nie ty to ja to zrobię. On nie może się nad tobą znęcać.
- Niall. Zostaw to. Proszę.
- Nie. Nie zostawię tego tak. - Przytulił mnie. Przykryłam się kołdrą i w jednej chwili zasnęłam.
**** następnego dnia ****
Obudziłam się. W domu już nikogo nie było. Wszyscy pojechali do studia. Była godzina 9:30. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i postanowiłam, że ładnie się ubiorę. Tak dla siebie. Jest bardzo ciepło jak na Londyn więc ubiorę sukienkę i buty na obcasie. W koncu zdecydowałam się na to:
Wtedy zadzwonił mi telefon. Odrazu podbiegłam do stolika na którym leżał. Dzwonił Niall.
- Halo?
- Roxy? Wszystko w porządku.
- Tak. Wszystko jest dobrze.
- To ok. Słuchaj dzwonię do ciebie bo menager powiedział nam, że dzisiaj o 20 jest jakaś impreza. Mają być na niej dziennikarze. Przepraszam, że mówię ci to przez telefon, ale poszłabyś ze mną?
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- To fajnie. My będziemy w domu kolo 17. Trzymaj sie.
- Pa. - Rozłączyłam się. Postanowiłam, że zadzwonię do Mii i wszystko jej opowiem...
**** wieczorem ****
Zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Zresztą jak każdy w tym domu. Muszę pięknie wyglądać. Ubrałam się w to:
Zrobiłam mocny makijaż i dumnie wyszłam z łazienki. Niall był już ubrany. Miał na sobie to:
- Ślicznie wyglądasz. - Uśmiechnął się.
- Dziękuje. Tylko ten opatrunek. - Wskazałam na wielki opatrunek na całej długości mojej lewej ręki.
- Nie przejmuj się nim. Idziemy. - Wziął mnie za rękę i zeszliśmy po schodach na dół. Zapowiada się ciekawy wieczór...
-----------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz