wtorek, 21 października 2014

Rozdział 3: " Czas najwyższy poznać. "

- Zamierzasz dalej pozwalać na to aby cie bił?
- Ja nie umiem z nim zerwać. - Czułam, że moje oczy wypełniają łzy. 
- Ej. Nie płacz. - Uśmiechnął się pociesznie. 
- Ja się go boje. Ja się go tak cholernie boje. - Rozpłakałam się na dobre. Niall przytulił mnie. 
- Nie bój się. Pomogę ci. 
- Nie Niall. Nic nie zrobisz. - Wstałam gwałtownie i poszłam do siebie do pokoju zostawiając chłopaka samego. Weszłam do pokoju i usiadłam na łożku. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Niall wtedy wszedł do pokoju. 
- Roxy. Spokojnie. Nikt cię już nie skrzywdzi. - Przytulił mnie. 
- Niall. Nikt mi już nie pomoże. - Poszłam do łazienki. 


**** oczami Nialla ****

Nie wiem jak pomóc tej dziewczynie. Chciałbym donieść na tego gnoja na policję. Nie rozumiem jak można krzywdzić dziewczynę. Jak można ją tak bardzo krzywdzić. Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem wtedy w parku, coś mną ruszyło. Ona jest inna. Nie można tego nazwać chyba zakochaniem ale nie wiem co do niej czuje. Skończyłem swoje przemyślenia. Podszedłem do łazienkowych drzwi i zapukałem. Dziewczyna bez słowa przekręciła zamek w drzwiach i otworzyła je. 
- Chodź tu do mnie. - Rozłożyłem ręce. Zapłakana Blondynka wtuliła się we mnie. - Idź spać. Jest środek nocy. Zostanę z tobą. 
- Nie. Idź do domu. - Ruszyła do łóżka. 
- Nie. Zostanę. 
- Niall. 
- Nie Niall. Tylko zostanę. Dla twojego bezpieczeństwa. 
- Przecież ty mnie prawie nie znasz. 
- Czas najwyższy poznać. - Uśmiechnąłem się do niej. Ta odwzajemniła uśmiech i poszła soać. 

**** oczami Roxy ****

Niall nalegał więc pozwoliłam mu zostać. Co jak co ale przy nim czułam się w 100% bezpiecznie. Nie bałam się o nic...

**** następnego dnia rano ****

Obudziłam się. Blondyna już nie było. Podeszłam do biurka. Zobaczyłam leżąca na nim karteczkę z napisem:

TRZYMAJ SIĘ. BĘDE WIECZOREM. JAK COŚ TO DZWOŃ---> 84398571048 
                          NIALLER XX

Miło z jego strony, że dał mi swój numer. W tym momencie uśmiechnęłam się sama do siebie. Zabrałam rzeczy do ubrania i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę jak codzień i ubrałam się w to:

Lubię ubiarać się dziewczęco. Ale jeżeli mi się nie chce to nie. 
Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie. W tej chwili zadzwonił mi telefon. Była to Mia. Odebrałam.
- Hej. 
- Roxy! Co się z tobą dzieje?!
- Wszystko jest w porządku. 
- Co z Martinem?! I kto był u ciebie w nocy?!
- Niall.  
- Jaki Niall?'
- Horan. 
- Taaa a u mnie Eminem. 
- Serio mówię. 
- Jasne. Masz ochotę dzisiaj na jakieś zakupy?
- W sumie tak. 
- Ok. Za chwilę będe u ciebie i pójdziemy. 
- Dobra. Do zobaczenia. 
- Pa. - Rozłączyła się. Zjadłam śniadanie. Akurat gdy wkładałam talerz do zmywarki do kuchni wkroczyła Mia. 
- Skarbie. - Przytuliła mnie. - Masz się mu postawić. - Stwierdziła, spoglądając na moją robitą głowę. 
- Nie moge. - Odwróciłam wzrok. 
- Musisz. Jak to Niall był u ciebie?!
- No był. Sama się zdziwiłam. Wieczorem też ma przyjechać. 
- Wieczorem to ja niestety nie mogę. Wyjeżdżam na dwa tygodnie z rodzicami i siostrą nad morze. - Posmutniała. 
- Mia. Dam sobię radę. 
- Napewno?
- Napewno. Nie mam 8 lat. 
- No ok. Idziemy?
- Idziemy. - Przytaknęłam z entuzjazmem i wyszłyśmy. Spacerkiem do galerii doszłyśmy w 20 minut. Po drodze opowiedziałam Mii wszystko to co wydarzyło się dzisiaj w nocy. Chodziłyśmy po galerii bez celu. Do czasu. W końcu zobaczyłam sukienkę która powaliła mnie na kolana. 
- Patrz! - Wskazałam palcem na cudowną kieckę założoną na manekina. Wyglądała ona tak:


- Śliczna jest! - Przytaknęła mi z radością Mia. - Idź przymierzyć! - Wzięłam odpowiedni rozmiar sukienki i poszłam do przymierzalni. 
- I jak? - Pokazałam się Mii obracając się.
- Pięknie. Musisz ją kupić. Ile ojciec zostawił ci kasy?
- Na zakupy 500£   
- O matko. Ja to mogę tylko o takiej kasie pomarzyć. 
- Eeeee tam. - Wzięłam sukienkę do koszyka. - Teraz to pomóż mi znaleźć jakieś odjazdowe buty. 
- Jasne. - Rozpoczęłyśmy poszukiwania. W końcu natknęłam się na prześliczne szpilki:  



- Patrz! 
- O mój Boże! Bierz je! - Wygrzebałam swój rozmiar i z nimi i sukienką pognałam do kasy. Zapłaciłam w sumie 100£. Po zakupach pożegnałam się z Mią i poszłam do siebie do domu. Zdziwiło mnie to bo drzwi były otwarte. Czyżbym zapomniała zamknąć? Poszłam do salonu. To co zobaczyłam sparaliżowało mnie. Był to Martin...Martin miał w ręce nóż...


-----------

Siemaaa!!! Nudzi mi się wiec pisze :p Żyrafa mnie prosiła to niech sie cieszy xd nie bede sie rozpisywać. Komentujcie poprostu. Paaa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz